Wrażenia z mieszkania w domu szkieletowym

tekst autorstwa Damiana Rducha, właściciela i użytkownika parterowego domu szkieletowego zbudowanego wg projektu indywidualnego.

Z racji popełnienia wpisu „wrażenia z mieszkania w domu szkieletowym” na FB w grupie dedykowanej budownictwu szkieletowemu, od słowa do słowa trafiła do mnie prośba o spisanie takiego tekstu na stronkę Krygier Domy.
W końcu dom szkieletowy to dom szkieletowy. Mój akurat zbudowany przez inną firmę ale jeżeli jakość oferowana przez inne firmy jest taka sama to odczucia powinny być takie same.

Ważne

To nasze odczucia. Moje i Partnerki. Nasz indywidualny projekt, efekt współpracy z naszą ekipą. Mam nadzieję po prostu, ze ktoś może szuka takich informacji. Ja kiedyś szukałem.
To informacje, które z perspektywy czasu wiem, że mogły by się przydać. Wiadomo, najwięcej szkieletówka różni się w etapie budowy. Ale tu chyba też chodzi o jakość wykonania i technologiczne rozwiązania, które rzutują na życie. Przez duże „Ż”.

Będzie długo, więc zaczynajmy.

O samej budowie można poczytać we wcześniejszych wpisach na mediach społecznościowych (Valhalla Construction – jako główny wykonawca).
W skrócie: Dolny Śląsk, parterówka około 160m2, ciepła płyta fundamentowa, pompa ciepła, bufor 200l, rekuperacja. Coś wyróżniającego ten prtojekt to duży salon z sufitem „katedralnym”.

Rozmieszczenie pokoi. Funkcjonalność. Projekt.

Jedno z pytań, które zadają ludzie to „co byście zmienili w projekcie po czasie, który minął od zamieszkania. I odpowiedź nasza – NIC! Zaznaczam ten element trochę niezależnie od technologii. Ale jako najważniejszy. Przemyślany projekt to podstawa! Dziesiątki godzin spędzonych nad projektem spowodowało, że mamy dokładnie tak jak chcieliśmy. Projekt był nasz z małymi zmianami w trakcie budowy. I to ewidentnie procentuje. Nie zmienilibyśmy dosłownie niczego. Polecam wczuć się mocno na etapie projektowania. Rysować, mierzyć, kreślić i na nowo… Fenomen inwestora = od 250m2 piętrowego budynku przeszliśmy do 160m2 parterówki. Myślę że jeszcze kilka miesięcy kreślenia i było by 150m 🙂
Nie bez znaczenia jest to jak umiejscawia się dom na działce. Mega ważne. My w środku lasu/wsi. Proste, a czasem jednak trudne. Musicie to dopasować. My lataliśmy z miarką. Oj były kilometry. iWatch mówił – pobiłeś rekord!

Ogrzewanie.

No dobra. Mamy dom. Konkrety. Kwestia pewnie bardziej interesująca to ogrzewanie. Zaznaczę że 20 lat wychowywałem się w domu tradycyjnym z piecem na węgiel. Kolejne 20 lat to podróże małe i duże po mieszkaniach, z miejskim ogrzewaniem. No i teraz nowe podejście. Pierwsze tygodnie / miesiące były dla mnie ciekawe. Ogrzewanie PC (pompa ciepła). Ogrzewanie ciepłą płytą fundamentową. Bezwładność to słowo, które należy poznać. I Cierpliwość. Oj było dużo kombinowania. Ostatecznie zresetowałem po paru tygodniach wszystkie ustawienia i zrobiłem wszystko od nowa. Ustawienie przepływów w pomieszczeniach. Ustawienia krzywej grzewczej. Niemały problem był w takim ustawieniu by salon z sufitem katedralnym ogrzać (kubatura), a reszty nie przegrzać. Trzeba mieć cierpliwość. Ale kilka tygodni temu doszedłem do momentu, gdzie nic nie ruszam. UFFFF. Na razie. Oprócz jednego parametru. Budynek jest na tyle szczelny, że przed dłuższą wizytą gości muszę pamiętać by na PC ustawić sobie -1 na krzywej za każde 4 osoby. Tak z dzień wcześniej. Nie wiem. Tak mam. Inaczej jest za ciepło i rekuperacja musi chodzić na maksa albo wietrzenie otwartymi oknam. (Maciej Malimon – dlaczego tu jest tak szczelnie?) Nie, no śmieję się ale do szczelności trzeba też się przyzwyczaić i jej nauczyć.
Dużą pomocą był zakup termometrów do każdego pomieszczenia. Takie chińskie za 20zł. O zgrozo dokładność wyszła plus minus 0,7 stopnia ale pogląd był. Na oko bym nie mógł tego zmierzyć, bo uwielbiam mrożące prysznice z rana. Zbyt analityczny umysł połączony z kręgosłupem WimmHoffa.
I teraz przy temperaturze w domu oscylującej w okolicach 21-22, łazienki lekko ponad, a sypialnia lekko pod – wyniki są jak poniżej.
Ale zanim wyniki pamietajmy, że liczy się sposób użytkowania (preferencje zwłaszcza co do temperatury, gotowanie, pranie itd.), ilość osób, ilość mebli (tak tak, puste ściany nie kumulują ciepła, a meble już tak). Liczy się też położenie domu. Zima nie za mocna ale w większości ujemna, ze śniegiem:

styczeń 2023 – 320 kWh
luty 2023 – 230 kWh
Dużo/mało… Zostawiam tu tak. Ja jestem zadowolony. Szczególnie, że teraz dla mnie to sprzęt bezobsługowy. Amen.

Woda. Oczyszczalnia.

Idąc za ciosem. Woda użytkowa. Bufor jest. Cyrkulacja podpięta pod timer jest. Luksus jest, a jakże… Cyrkulacja – podstawa. Szczególnie jak od PC do kranu w kuchni mamy z 20m bieżących rury. Fajnie jak firma ma to w standardzie. Nie trzeba pamiętać.
We wsi woda dość twarda, zmineralizowana. A zastosowaliśmy biologiczną oczyszczalnię ścieków. No i solanka z filtrów i uzdatniaczy – nu nu!!! A nawet gorzej. Gwarancja – papa!!! Ale od słowa do słowa i odszukaliśmy na poprzednich inwestycjach filtr OneFlow. I powiem tyle… daje radę! Widać po armaturze i czajniku 🙂 oczyszczalnia jak to biologiczna oczyszczalnia – 99% bezobsługowa. Raz na tydzień „karmienie” z kibelka i raz w roku szambo, z pierwszego zbiornika. Tyle. Bajka!
Z dziedziny wody to tyle. Tak jak w innych domach woda z dachu leci w dół. Naprawdę, w szkieletówkach też 🙂
Aaa. Na dwie osoby w porywach wizytacji weekendowych i uwielbieniu kąpieli w wannie ogrzewanie wyniosło:

styczeń 2023 – 140 kWh
luty 2023 – 150 kWh

Rekuperacja.

Kolejna dziedzina. Kompletnie mi nie znana. I mająca wiele płaszczyzn. Kurczę ale długi wpis. Może lepiej by było wydać książkę…
Rekuperacja. Jest sobie zamontowana na nieogrzewanym strychu. Urządzenie wielkie jak krowa. Wszystkie kanały zasypane celulozą niczym Kasprowy zimą.
Ale, użytkowanie to znów analiza. W początkowych tygodniach było ustawianie, tak by nie wywiewało ciepłego powietrza, no bo to strata ciepła (hehhh). Ale w pewnym momencie się okazało, że powietrze jakieś takie suche. Chińskie czujniki za 20zl nie były wiarygodne. A do tego naczytałem się o powietrzu. Mieszkamy we wsi liczącej z 10 domów, w środku lasu. I zacząłem czytać o CO2 PM25PM10 i innych dziwnych wskaźnikach… Wilgotność wilgotnością. Ale co najważniejsze – to CO2!!! Nikt o tym nie pisał. Czujnik lepszy (nie napiszę za ile monet) wskazał kierunek – jest źle. Teraz mamy tak ustawioną rekuperację by powietrze było świeże. Poniżej 1000co2. Taki przepływ oczywiście osusza powietrze (przy Tesli, którą mamy). Dlatego zakup 30 roślin i rozstawienie po domu spowodowało, że mamy dobre CO2 i wilgotność ~45-50. SUKCESSS!!! Dwutlenek węgla to mega ważna sprawa, poczytajcie koniecznie.
Ogólnie teraz już wiem jak ustawić parametry jak jesteśmy sami w domu, a jak, kiedy są goście. To się zmienia. Dostałem ostatnio poradę, by spiąć czujnik z rekuperacją, by sam sterował przepływem – może kiedyś. Na razie priorytet tego zadania to gdzieś w okolicy 100 🙂
Ciekawostka. Po 50 minutach ćwiczeń dwóch osób w salonie 60m2 z sufitem „katedralnym” stężenie CO2 z ~900 podnosi się do ~1200. Może czytnik być niedokładny aleeeee… Kto by pomyślał. Jak zadziała grawitacyjna wymiana powietrza? Pytanie retoryczne, bo nie zadziała 🙂 A rekuperacja = chwilkowe nastawienie wymiany powietrza i mamy znów świeżynkę. Polecam również ten temat do przemyślenia.
Dodam znów. Mam analityczny mózg. Sprzęt jaki mam taki mam. Ale plus minus wnioski są moje/nasze.

Dźwięki.

I tu akurat ciężko mi zbadać. Przy rekuperacji podcięcia jednak nie blokują wszystkich głosów. Czuję, że pomiędzy pokojami jest super wyciszenie celulozą ale przez podcięcia przechodzi dźwięk. Wewnątrz to tyle.
Sam budynek jest ok. Ciężko porównać. Jak przejedzie traktor albo sprzęt do wycinania lasu – słychać. Poza tym – żyjemy w ciszy, absolutnej. Naprawdę. Przenosząc się z szeregówki, gdzie dźwięki były wszechobecne, to jest jakaś oaza. Ale w tym temacie akurat nie wypowiem się. Wiem natomiast, że jest mi tu dobrze. Czy gdybym miał dom w centrum miasta albo przy ruchliwej ulicy być by inaczej? Możliwe, że tak. Ale wtedy bym pewnie zmienił konstrukcyjnie tak by było akustycznie szczelniej. Wszystko – to projekt i vice versa 🙂

Inne.

Inne odczucia to na przykład moje zadowolenie z tarasu i elewacji. Nie wiem jak inni ale już po tych kilku miesiącach widać jak drewno płacze żywicą. To jest cudowne! Zostało ścięte, by stworzyć nam dom. I teraz oddaje resztki siebie. Może ktoś by powiedział, że to brzydkie, że to nie powinno tak być. Dla mnie każdy taki „zaciek” to coś wspaniałego. Tak właśnie powinno być!
Jak to mówią 'Last but not least’. Ogarniałem te wszystkie ustawienia domu sam. Jakaś taka moja męska niemoc mi mówiła „nie pytaj”. Taka moja natura. Ale mega fajne było, że główny wykonawca dzwonił co jakiś czas do mnie i pytał o to jak się żyje. To jest coś co nie jest wycenione i trudno mierzalne, a jednak jak ogromnie ważne! Tak jest. Dziękuję.

Podsumowanie.

Jak bym miał podsumować te 3 miesiące to bym chyba musiał napisać, że sukces i radość mieszkania w wymarzonym domu to proporcja:
… i tu się zawiesiłem, sorry
Ale myślę, że w naszym przypadku to było „fifty fifty”. Nasz projekt sprawił, że żyjemy w idealnym obiekcie zbudowanym w idealnym miejscu. A wykonawca sprawił, że jest to miejsce cudowne „technologicznie”!
Mógłbym pisać dalej ale i tak pewnie nie wielu dotarło do tego momentu.
Krótko: w naszym przypadku wyszło takie równanie: nasz projekt + doświadczenie głównego wykonawcy = pełen sukces!

TU CHCE SIĘ MIESZKAĆ!!!

Koniec
Zapraszam do zadawania pytań mailowo: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

obrazek 9